czwartek, 6 listopada 2014

One shoty są zawsze spoko


Tutaj Loony.
Nie, nie wróciłyśmy.
Taka depresyjna noc i ofiaruję Wam one'shota.
;____________;
                                                             [idealna muzyka do tego]




Jack skierował się do wyjścia. Było wszystko dobrze, a nagle jednym momencie Elsa wszystko zniszczyła jednym pytaniem.
"Kim ty właściwie jesteś?"
Kim był? Nikim. Właśnie tym był. Nikim.
Ich kłótnie były bardzo burzliwe, bolesne i...lodowate. Jack nie umiał już znieść jej docinek. Kobieta patrzyła na niego spod obfitych rzęs i przejeżdżała językiem po wargach. Siedziała na tronie, a Jack stał przed nią jak jakiś sługa...
-Odpowiesz? Niby jesteśmy razem, ale ty wiesz o mnie wszystko, a ja o tobie nic.
Jack odwrócił się i uśmiechnął się do niej, ale niestety w tym uśmiechu nie było ani szczypty wesołości.
-Jesteś zadufaną w sobie królową i chcesz mieć wszystko podane na tacy. Czemu mam nadal spełniac twoje zachcianki?
Elsa nadal miała nieprzenikniony wyraz twarzy, ale w oczach miała ból. Jacka w pewnym sensie to usatysfakcjonowało.
Powstała z tronu. Jej suknia falowała lekko i wydawała się być żywa... Żywy lód. Włosy kobiety były jasne, a skóra biała jak śnieg. Iście królewsko się prezentowała. Jack poczuł się tak, jakby nie mógł oddychać.
-Robię, co mogę, aby nasz związek miał przyszłość.
Serce chłopaka zmiękło.
-Nie rób nic.
I wyciagnął do niej rękę... Królowa uśmiechnęła się tak, że mogłaby tym uśmiechem roztopić lodowce i sprawić, że ekonomowie oszaleją.
Ujęła jego dłoń i dała się unieść w powietrze.
Dryfowali kikanaście metrów nad ziemią. Jack spojrzał Elsie w oczy, czując, że kompetnie stracił dla niej głowę. Miał ochotę czuć ból za każde przykre słowo powiedziane do niej.
-Kochasz mnie jeszcze trochę? - spytał naiwnie.
Elsa roześmiała się perliście. Cmoknęła go w nos.
-Trochę bardzo...